Przeszukując strony internetowe natknąłem się na stary artukuł (z 2001 r.), w którym autor Marek Dębicki opisuje historię małego Roberta, którego matka nielegalnie przetrzymała w Polsce w czasie jego wakacji .
Nie do podważenia jest fakt, że społeczeństwo polskie tylko w znikomym procencie traktuje uprowadzanie dzieci przez jednego z rodziców jako poważne przestępstwo. Większość Polaków nie słyszało o Syndromia Wyobcowania Rodzica (Parental Alianation Syndrom) i traktuje to zjawisko jako jedynie coś nieodpowiedzialnego.
Większość mediów traktuje historie uprowadzeń jedynie jako sensacyjne historie i z reguły naświetlają je w kontekście – nie wydamy polskiego dziecka.
Marek Dębicki wydaje się jednym z tych nielicznych, którzy zadali sobie trud aby zaznajomić się z problemem porywań dzieci.
Organizacja “Children Kidnapped To Poland” zarzuca bezczynność polskim sądom i organom wykonawczym
Internetowa strona organizacji “Children Kidnapped To Poland”
(INF. WŁ.) Dzisiaj krakowski Sąd Okręgowy zajmie się sprawą wydania ojcu, mieszkającemu w Kanadzie, 13-letniego Roberta, który od wakacji przebywa u matki w Polsce. Zdaniem polonijnej organizacji “Children Kidnapped To Poland”, skupiającej rodziców dzieci uprowadzonych z USA i Kanady, w ciągu ostatnich pięciu lat w ten sposób trafiło do Polski 25 nieletnich.
Pod koniec sierpnia ubiegłego roku Robert miał wrócić do ojca, do Toronto. Został z matką, która kilka lat wcześniej wróciła do Polski i w Krakowie po raz drugi wyszła za mąż. Kanadyjski sąd prawo opiekowania się dzieckiem przyznał ojcu; u mamy chłopiec spędzał tylko wakacje. Z tych ostatnich, w 2000 roku, jednak nie wrócił. We wrześniu ojciec wniósł sprawę do sądu.
Planowaną na dzisiaj rozprawę w Wydziale Cywilno-Rodzinnym Sądu Okręgowego poprzedziło grudniowe postanowienie, wydane przez Sąd Rejonowy dla Krakowa Krowodrzy, w którym orzeczono wydanie chłopca ojcu. Matka odwołała się od tego postanowienia.
Mecenas Marta Pendzej, reprezentująca w Polsce interesy ojca Roberta, uważa, że cała sprawa nie skończy się szybko. – Takie postępowania, toczące się na podstawie zapisów konwencji haskiej, dotyczącej cywilnych aspektów uprowadzenia dziecka za granicę, trwają, niestety, dość długo – mówi mec. Pendzej. – Dzieje się tak, chociaż jej zadaniem jest ochrona dziecka przed bezprawnym uprowadzeniem i zagwarantowanie mu niezwłocznego powrotu do kraju, z którego zostało bezprawnie wywiezione.
Konwencję haską, ustanowioną w 1980 r., Polska podpisała w 1995 roku.
Polska “krajem problematycznym”
Liczba przypadków podobnych do Roberta jest coraz większa, dlatego w USA powstała organizacja “Children Kidnapped To Poland” – “Dzieci uprowadzone do Polski”. – Obecnie jesteśmy także w trakcie rejestracji w sądzie warszawskim – mówi Piotr Sliz, jeden z założycieli tej organizacji. – Tylko z Kanady i USA w ciągu ostatnich kilku lat uprowadzono 25 dzieci, z których do dzisiaj zaledwie jedno powróciło na podstawie wyroku sądowego. Procedura rozstrzygająca w tych sprawach jest zbyt wolna, dlatego przygotowujemy wystąpienie do prezydenta George’a Busha i rządu polskiego. Tym bardziej że raport Departamentu Stanu USA o przestrzeganiu zasad konwencji w Polsce określa ją jako kraj problematyczny – zaznaczając, że proces sądowy trwa co najmniej dwa lata, a wyegzekwowanie wyroku stanowi problem.
Pismo, które przygotowuje organizacja “Children Kidnapped To Poland”, zarzuca bezczynność polskim sądom i organom wykonawczym. Czytamy w nim m.in.: “Jako Polonia czujemy się szczególnie zagrożeni, gdyż wielu z nas co roku podróżuje nad Atlantykiem i chcielibyśmy wiedzieć, czy nasze dzieci są bezpieczne po obu stronach oceanu. Uniwersalne prawo konwencji haskiej dawało nam takie poczucie, a brak jego przestrzegania bardzo nas niepokoi”.
W ciągu ostatnich czterech lat polskie sądy odmówiły powrotu do USA i Kanady czwórki dzieci, dwie sprawy zostały wycofane, dwoje dzieci wróciło na skutek porozumienia rodziców, a dziesięć spraw nadal jest rozpoznawanych. Jedna trafiła do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.
Ze szkodą dla dziecka
Rodzice mieszkający poza Polską szukają pomocy u rzecznika praw obywatelskich i rzecznika praw dziecka. Kilka przypadków dotyczących uprowadzeń dzieci trafiło także do polskiego oddziału Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Zdaniem zajmującej się tymi sprawami Elżbiety Czyż, sądowy tryb ich rozpatrywania maksymalnie wydłuża postępowanie, bo rozpatrują je najpierw jednostki rejonowe, potem okręgowe, a kończą się one zazwyczaj w Sądzie Najwyższym. Gdy jeszcze dochodzi do kasacji, wszystko zaczyna się od początku – ze szkodą dla zdezorientowanego sytuacją dziecka.
Jak powiedziano nam w Sądzie Najwyższym, zazwyczaj – mimo jasnych przepisów – są to niezwykle trudne sprawy. Tym bardziej że polskie orzecznictwo w tej dziedzinie nie jest specjalnie bogate. – Ale takich spraw przybywa. Np. w grudniu ubiegłego roku Sąd Najwyższy odrzucił wniosek o kasację wyroku wniesiony przez ojca, który uprowadził do Polski dwójkę dzieci – dowiedzieliśmy się biurze prasowym SN.
Psychologowie dziecięcy podkreślają, że trwające bardzo długo odseparowanie od matki czy ojca mieszkającego za granicą jest niezwykle stresujące dla dzieci. – Taka sytuacja wzbudza w dziecku poczucie winy – wyjaśnia Aleksandra Adamek, dyrektor Samorządowego Ośrodka Psychologiczno-Pedagogicznego w Krakowie. – Efektem tego jest brak poczucia stabilizacji, bezpieczeństwa i zaufania. A potem bardzo szybko następuje zanik więzi z nieobecną matką czy ojcem. Często są to potem sprawy nie do nadrobienia.
MAREK DĘBICKI
Artykuł pierwotnie został zamieszczony na łamach Dziennika Polskiego