Artykuł polskiego Superexpresu na temat uprowadzonej dziewczynki przez ojcaz Kanady do Polski.
Dramatyczny apel dziewczyny wychowywanej przez ojca
– Nie rozdzielicie mnie z tatą – Krysia B. (16 l.) z Warszawy tuli się do ojca. Przez prawie 9 lat ukrywali się w kraju, bo sąd chciał ich rozdzielić, a Krysię odesłać do matki w Kanadzie.W maju sąd przywrócił władzą rodzicielską Andrzejowi B. (51 l.). Przez kilka miesięcy mogli normalnie żyć. Teraz dowiedzieli się, że sąd, po apelacji matki, znów pozbawił Andrzeja B. władzy rodzicielskiej. – Jestem gotowa się dalej ukrywać, byle tylko nie rozłączyli mnie z tatą – mówi drobna szczupła dziewczyna.
Miało być porwanie
Wiadomość o apelacji pozbawiającej Andrzeja B. władzy rodzicielskiej spadła na nich jak grom z jasnego nieba.
– Dowiedziałem się o tym przypadkowo – mówi Andrzej B., matematyk, który poświęcił swe życie i karierę, by uchronić córkę przed wyjazdem z kraju.
Krysia urodziła się w Kanadzie, gdzie wcześniej pan Andrzej przyjechał, z żoną, pracować. Gdy małżeństwo się rozpadło, kanadyjski sąd przyznał matce opiekę nad dziewczynką.
Andrzej B. po powrocie do Polski nie mógł skontaktować się z córką. Zobaczył ją dopiero 13 września 1995 r. na Okęciu, gdy po wizycie u dziadków wracała do matki do Kanady. Dziewczynka rzuciła mu się wtedy na szyję i poprosiła, by zabrał ją do domu.
Matka dziecka i sąd uznały, że było to porwanie.
Dopiero w tym roku, po ponad 8 latach ukrywania się i życia w konspiracji, definitywnie umorzono sprawę o porwanie. Przywrócenie władzy rodzicielskiej przez sąd było kolejną tegoroczną dobrą informacją dla Andrzeja B. Gdy jeszcze Krysia skończyła 16 lat, co uniemożliwia jej wywiezienie do Kanady, byli w siódmym niebie. Mogli wyjść z ukrycia.
Woli uciec
– Boję się, że mogą coś na mnie znaleźć, by Krysia została bez opieki, a wtedy mi ją zabiorą – Andrzej B. obawiał się, że apelacja od wyroku przywracającego mu władzę rodzicielską zostanie przyjęta. I stało się to 14 października.– Sąd zrobił to zaocznie, ani ja, ani moi rodzice i adwokat nie wiedzieliśmy o rozprawie – oburza się Andrzej B.
17 grudnia br. Sąd Rejonowy dla m.st. Warszawy ponownie zajmie się rozpatrywaniem sprawy Andrzeja B. Ale nie tylko tym. Dziadkowie od strony matki chcą stać się rodziną zastępczą dla Krysi i umieścić ją w szkole z internatem.
– W życiu się na to nie zgodzę – zapowiada Krysia. – Ucieknę. Nie po to sama sobie wybrałam liceum, do którego teraz chodzę – dodaje.
Przez lata ukrywania się Krysia nie chodziła do szkoły – uczył ją ojciec albo zatrudniani przez niego korepetytorzy. Dziewczynka egzaminy zdawała zaocznie. W sierpniu w tydzień zdała 10 egzaminów, co pozwoliło jej zaliczyć 3 klasę gimnazjum. Bez egzaminu dostała się do wybranego przez siebie liceum.
– Mam indywidualny tok nauczania, uczę się z podręczników akademickich – Krysia jest prymusem. Myśli już o maturze, bo chce iść na studia.
Żyć spokojnie
17 grudnia nie wybiera się do sądu. Kojarzy się jej on jak najgorzej. Tutaj właśnie przed rokiem została dowieziona z pogotowia opiekuńczego, gdzie umieścił ją sąd. Na widok matki, która pojawiła się na sali sądowej, chciała popełnić samobójstwo, próbując wyskoczyć przez okno. W ostatniej chwili za nogę złapał ją policjant. Po tym zdarzeniu matka zrezygnowała z zabrania dziecka.– Sąd traktuje mnie jak jakąś paczkę czy kociaka. A ja marzę tylko o tym, by nareszcie spokojnie żyć i uczyć się. W Polsce, z tatą.
autor: Kraków, Warszawa, Mirosław Koźmin